Od mnichów i dzwonków po aplikacje i powiadomienia
Opublikowany: 2021-04-27
Kościół utrzymywał tempo życia. Teraz Dolina Krzemowa nabiera tempa – i ciągnie za sobą kościół.
Pomimo sposobów, w jakie pandemia koronawirusa pomyliła naszą koncepcję czasu i ograniczyła wiele planów i działań, prawie wszyscy – a dotyczy to z pewnością pastorów – czujemy, że nie możemy nadążyć za ciągłym ruchem nowoczesny świat. Życie jest szybkie. Może nie musisz „iść” do pracy, ale teraz możesz zastąpić czas dojazdu większą ilością pracy — w swoim domu! A może nie musisz zabierać dzieci do szkoły, ale możesz zastąpić ten czas pisaniem e-maili — podczas gdy dzieci proszą o jedzenie! Życie toczy się szybko i nawet pandemia nie może tego spowolnić.
Duszpasterskie reakcje na przyspieszone tempo współczesnego życia często były zbyt uproszczone i potajemnie faryzejskie. „Weź szabat” — mówimy. Lub „Twórz rytmy samoopieki”. Lub „Upewnij się, że Twój kalendarz ma margines”. W takich poradach jest oczywiście mądrość, ale ważne jest, aby zwracać na to uwagę Jak oraz czemu dążymy do tego, nie tylko czy . Sabat i dbanie o siebie mogą szybko stać się utylitarne. Zważanie na mądrość Pisma Świętego w celu osiągnięcia samolubnego zysku, innowacyjnej produktywności i optymalizacji harmonogramu doprowadzi nas tylko do miejsca, w którym zaczęliśmy: wyczerpania i zakłopotania tym, dokąd upłynął czas.
Andrew Root osiąga zatem w swoim najnowszym tomie coś niezwykłego, Zgromadzenie w epoce świeckiej . Root, profesor posługi w Seminarium Lutra, stawia dwie kwestie — szybkość i sekularyzm — w centrum naszego obecnego znużenia kulturowego. Ale rozwiązania, które oferuje, wcale nie są uproszczone. Nigdzie na przykład nie zachęca pastorów do „odpoczywania” lub „traktowania sabatu poważnie” lub kultywowania „nawyków formujących duszę”.
Root dostrzega, na głębokim poziomie, że środki mające na celu uspokojenie twojego życia często zwiększają presję szybkości, ponieważ wypływają z tego samego świeckiego impulsu, aby zoptymalizować swój kalendarz lub stworzyć „zrównoważone” nawyki. Celem pozostaje produktywność, a nie prawdziwy odpoczynek. Root wzywa Kościół do wystrzegania się duchowych dyscyplin zamaskowanych w utylitarnym języku.
Wymiana naszych chronometrażystów
Ta książka jest trzecim i ostatnim tomem serii Root's Ministry in a Secular Age, z których wszystkie czerpią z tematów z pracy Charlesa Taylora, filozofa najbardziej znanego ze swojej przełomowej książki Epoka świecka . (Tomy 1 i 2 badają odpowiednio formację wiary i pastora). Wracając do tematu życia kongregacyjnego, Root pyta: W jaki sposób tempo współczesnego świata osłabiło energię tak wielu wspólnot kościelnych? My pastorzy czujemy to: dlaczego nikt nie zapisuje się na zajęcia? Dlaczego tak trudno jest znaleźć tylko jeden wieczór w tygodniu, który „działa” na wydarzenie w służbie? Dlaczego przywódcy naszych duszpasterstw rodzinnych i młodzieżowych są zawsze tak zmęczeni i zajęci?
Zbór w epoce świeckiej skupia się na skutkach kulturowej zmiany w naszym dominującym sposobie wyznaczania czasu. Jak ujmuje to Root, wymieniliśmy się naszymi „czasomierzami”. Porównując starożytne kalendarze kościelne w takim miejscu jak Awinion we Francji (pomyśl o mnichach i dzwonach) z aplikacjami, urządzeniami i platformami komunikacyjnymi Doliny Krzemowej, Root twierdzi, że nasz nowy chronometrażysta obarczył kościół nienormalnymi formami niepokoju.
W Awinionie kościół przestrzegał czasu. Innymi słowy, życie wsi lub miasta krążyło wokół kalendarza religijnego, a nie kalendarzy świeckich, na których dziś polegamy. Każdego dnia dźwięki dzwonów bijących z wież kościelnych oznaczały albo czas modlitwy, albo początek i koniec różnych nabożeństw.
Dziś jednak nasze doświadczenie czasu przesunęło się z dzwonów Awinionu do powiadomień push Doliny Krzemowej, co przyspieszyło nasze doświadczanie rzeczywistości. Rytmy kalendarza kościelnego ustąpiły miejsca imperatywom innowacji i zmian. „Innowuj albo zgiń” to nowa mantra naszej gospodarki destrukcyjnej, a Kościół czuje się coraz bardziej zobowiązany do działania zgodnie z tą samą logiką. Teraz, gdy postęp technologiczny pozwala nam zrobić więcej w krótszym czasie, wywieramy większy nacisk na jednostki, rodziny i zbory, aby przyspieszyć „wpływ”, nawet jeśli nie jesteśmy pewni, co oznacza lub wygląda.
W tym nowym porządku świeckiego czasu, twierdzi Root, Kościół ma pokusę naśladowania Doliny Krzemowej, dążąc do tego, by stać się innowacyjnym, praktycznym, szybkim, zwinnym, destrukcyjnym i dalekosiężnym. Zbory są oklaskiwane za „przyspieszenie wpływu ewangelii” i „postępowanie królestwa” (nie słowa Roota, ale słowa, które często słyszę jako pastor). Kościoły te wykorzystały model biznesowy i filozofię czasu Doliny Krzemowej, aby „budować” kościół – ale co, pyta Root, ma wspólnego Facebook z lokalną kongregacją? Czy Google jest jak Dobry Pasterz?
Wymagający chronometrażysta, taki jak Dolina Krzemowa, zmusza zarówno rodziny, jak i zbory do skupienia się przede wszystkim na zasoby . Pieniądze, budynki, czas, personel, treść, frekwencja i analizy oparte na danych stają się kluczowe w określaniu, czy zbór ma się „dobrze”, czy „zdrowy”, używając współczesnego języka wzrostu kościoła. Skłania to Kościół do przyjęcia tego, co niemiecki socjolog Hartmut Rosa (najczęściej cytowany przez badacza Root) nazywa podejściem „Potrójne A” do dobrego życia: ustalanie priorytetów dostępność , dostępność , i osiągalność . Innymi słowy, kościoły żyjące zgodnie z tą filozofią aspirują do bycia do dyspozycji robić cokolwiek, mieć dostęp do wszystkich możliwości i do osiągać cele, które wyznaczyli.

Jak widzi Root, kongregacja goniąca za ideałem „Potrójnego A” zagraża własnej zdolności do doświadczania teraźniejszości; jej przywódcy i członkowie będą się oddalać od siebie nawzajem i od Bożej działalności w świecie. Tempo współczesnego życia nieustannie zmusza pastorów do „rzucania wizji”, co podnosi wzrok zboru z tego, co Bóg robi teraz, na to, co można zrobić (może w przyszłości.
W ramach tego sposobu myślenia, pisze Root, „teraźniejszość służy do zbierania jak największej liczby zasobów, abyś mógł żyć swoim osobistym marzeniem w każdej nadchodzącej przyszłości”. Twierdzi, że kiedy kościół działa w horyzoncie czasowym wyznaczonym przez Dolinę Krzemową, staje się po prostu kolejnym miejscem gromadzenia zasobów na ziemi. Używając charakterystycznego języka Charlesa Taylora, jest on „odczarowany”, bez wyobrażenia nieba, wieczności czy eschatologii.
Ale to tylko rodzi pytanie, jak bardzo odczarowany jest pomiar czasu w Dolinie Krzemowej. Jako ktoś, kto faktycznie tam mieszka – kto doświadcza tego miejsca jako czegoś więcej niż mistycznej siły czy kulturowego konstruktu – widzę bardziej skomplikowaną rzeczywistość. Jestem pastorem zboru 15 minut od Googleplexu. Dla mnie moja społeczność to tylko nieco "świecki." Tak, mamy obsesję na punkcie ziemskich innowacji; i tak, żyjemy w przyspieszonym tempie. Ale rzeczywista Dolina Krzemowa wcale nie jest odczarowana.
Tytani technologii tutaj są prawdziwymi wierzącymi; postrzegają prognozy rynkowe, oceny firm i pakiety opcji na akcje jako przesycone duchowym znaczeniem. Prawie każdy tutaj wierzy, że ich praca jest święta, a ich aktywa mają boskie atrybuty. Książki o przywództwie w biznesie, strony internetowe startupów i firmy z kapitałem wysokiego ryzyka są przesycone językiem religijnym.
Zaangażowanie Roota w filozoficzny portret „wieku świeckiego” Taylora często uniemożliwia mu dostrzeżenie tych zdecydowanie niesekularnych tendencji. Mógł na przykład posunąć się dalej, licząc się z tym, co uczony Eugene McCarraher nazywa „czarami mamony” — lub z kultem i podziwem dla bystrości biznesowej, żargonu przywództwa i innych wartości kapitalistycznych. Bogowie Doliny Krzemowej są tutaj oczywiści, ale są nieco nieobecni w analizie Korzenia.
Rezonansowe relacje
Jak zatem pastor może prowadzić zbór tkwiący w czasie głodu, w którym wszystkie skrawki czasu muszą być przeznaczone na cele dynamicznego wzrostu? Root pokazuje swoje największe atuty jako teologa i pisarza w odpowiedzi na to pytanie, wyjaśniając jedno kluczowe słowo, które przejął z pracy Hartmuta Rosy: rezonans.
Rezonans, jak mówi Root, jest naszym balsamem na szybkość współczesnego życia. Opowiada się za praktykami, które wykraczają poza spowalnianie lub odpoczynek, za relacjami opartymi na czymś innym niż innowacyjność lub rozwój w naszym życiu i instytucjach. Relacje rezonansowe dotyczą wspólnoty przeżywającej wspólnie działanie Boga. Małe grupy kościelne nie istnieją tylko po to, aby pomóc nam osiągnąć osobiste cele lub pomóc naszym własnym duchowym poszukiwaniom; istnieją natomiast jako przestrzeń rezonansu, gdzie nasza działalność jest drugorzędna po działalności Jezusa Chrystusa.
Czerpiąc inspirację zarówno z Rosy, jak i Dietricha Bonhoefferów, Root pokazuje, w jaki sposób Kościół stworzył „zinstrumentalizowane relacje” lub relacje motywowane głównie tym, co mogą zrobić dla mnie . Dzieje się tak przede wszystkim poprzez przyjmowanie konsumpcyjnego języka i wartości przez przywódców kościelnych: Oferujemy grupy powinowactwa lub imprezy społecznościowe, które są idealnie dopasowane do pory życia lub osobistych preferencji. W ten sposób współczesny chodzący do kościoła czuje się uprawniony do związków, które są nierozerwalnie związane z jego pragnieniami związanymi ze stylem życia. Relacje istnieją zatem nie po to, by nauczyć się kochać, ale po to, by osiągnąć nasze własne cele.
Dopóki ten wzorzec będzie się utrzymywał, przekonuje Root, wyobcowanie i zmęczenie pozostaną naszymi stałymi towarzyszami. Możemy wyrzeźbić szabasowy odpoczynek i „tworzyć margines” ile tylko chcemy, ale nie będzie rezonansu – a zatem nie będzie wytchnienia od tempa współczesnego życia. Jak wyjaśnia Root: „Kościół traci społeczność, gdy jego relacje stają się narzędziami. Kiedy traci wspólnotę, traci rezonans samego objawienia. Nie jest to już żywa wspólnota… ale jest wyobcowana ze świata, a zatem od żywego Boga”.
Zbór w epoce świeckiej zachęca nas do pytania, czy my, jako Kościół, gramy w te same gry, co Dolina Krzemowa. Konkurencja i szybkość są niezbędne dla kapitalizmu, ale zabójcze dla kościołów. Po co rywalizować w grze szybkościowej, w którą nigdy nie mieliśmy grać – i którą jesteśmy skazani na przegraną? Książka Roota jest niezbędna dla pastorów takich jak ja, tkwiących w przyspieszonej kulturze. Być może nie wystarczy „nie spieszyć się” lub „zwolnić”; może czas na dobre zejść z jazdy.
___
autorstwa Chrisa Nye
źródło: ChristianityToday
